„Mój mąż chciał umrzeć za ojczyznę” – tymi słowami pani Benigna Dobrowolska rozpoczyna opowieść o swoim nieżyjącym już mężu: Kazimierzu Dobrowolskim, który jako młody chłopak zrobił wszystko, by dostać się do armii Andersa. Dziś, uwieczniony pędzlem malarza, lekko uśmiecha się z portretu wiszącego w warszawskim mieszkaniu państwa Dobrowolskich na Bielanach – jakby swoje życie, które zbiegło się z najtragiczniejszymi losami Polski i świata, wspominał z przekonaniem, że wypełnił swoje zadanie.
Pani Benigna mieszka na parterze, przed oknem ma mały ogródek, w którym co roku znajdują się świeże kwiaty, a w mieszkaniu mnóstwo książek, gazet, ramek ze zdjęciami wnuków i przeróżnych bibelotów, których wartość zna dziś chyba tylko ona – mały biały pluszowy kotek, stare kartki, obrazki, dzwoneczek, który wita swoim dźwiękiem wchodzących do kuchni. Zapytana, czemu ma on służyć, odpowiada: „Memento mori – pamiętaj o śmierci”. Czytaj dalszą część wpisu »